Nokia Lumia 710- Moja rzetelna recenzja

Moja przygoda z telefonem Nokia Lumia 710 rozpoczęłam się jesienią w 2011 roku, kiedy to telefon nie był już chyba najnowszy, ale na pewno wprowadzenie systemu Windows Phone było sporym zaskoczeniem dla wszystkich użytkowników Nokii.
Nabyty podczas przedłużania umowy z jedną z sieci oferujących telefony za złotówkę do abonamentu.
Po otwarciu pudełka, w którym znajdowały się słuchawki, ładowarka, kabel USB, instrukcje, etc, wyjęłam niewielki, zgrabny, ładny, czarny telefon.


Pierwsze wrażenie po przerzuceniu się z LG?? – Porażka!
Kafelki na wyświetlaczu, kafelki w menu;-o co to ma być!!??
Miałam ochotę wyrzucić go przez okno.
Pierwsze, co zawsze robię w nowo nabytych telefonach to sprawdzam opcję ustawiania dzwonków! Muzyka jest biciem mojego serca, regularnie co kilka tygodni zmieniam sygnał połączenia na ulubioną nutę, nastawiam bliskie mi melodie na pobudki/budziki/alarmy czy jak kto zwał. Oczywiście w telefonie nie było wgranych moich utworów, jedynie standardowe dźwięki systemowe, które nijak nie działają na mnie w żaden sposób! Podłączam więc zawsze!!! Bez wyjątku!! Telefon do urządzenia, poprzez które mogę zapodać muzykę, a także zdjęcia jakie chcę mieć przy sobie zawsze.
W laptopie mam tysiące utworów muzycznych, od lat je segreguję na własne kategorie, na każdym mobilnym urządzeniu muszę mieć choć 50% tego co i w komputerze! No nie ma innej opcji!
Co się okazało, po podłączeniu USB- instalacja programu Zune, który jest takim niewypałem, że szkoda słów! Przez 3 tygodnie nie mogłam się przyzwyczaić, zawsze było tak, że podłączałam telefon pod komputer i w „moim komputerze” spokojnie mogłam z folderów do folderów przerzucać wybrane elementy, a tu jakieś Zune!?;/ Co to ma być do cholery????!!!
Z czasem przywykłam, jednak wciąż było to kłopotliwe.
Zacznę od pojemności telefonu, bo to był aspekt bardzo ważny.
Pierwsze podłączanie urządzenia, pierwsza przerzutka muzyki i… Pamięć pełna!;-o
No litości!!!! Parędziesiąt kawałków i już mam się obejść smakiem!!!???;o
Lukam więc w wejście na kartę pamięci, żeby sprawdzić czy nie mam takowej.
Co widzę?:) Brak!
Brak wlotu na kartę SD… No matko i córko, byłam bliska załamania nerwowego!;o Co za gówno mi sprzedali myślę, ładny telefon ale funkcjonalny dla mnie w stopniu zerowym! Trudno… Pomyślałam, ze jakoś przetrzymam, a za parę dni kupię nowy telefon z pamięcią tera-bajtową, bo co się będę w giga bawić! Muzyka wgrana, zdjęcia zrzucone, pora popatrzeć, przyjrzeć się barwom, a też przesłuchać dźwięki jakie Lumia odtwarza.
Wybieram wiec jakąś nutę na dzwonek, ale moment.. Chwila… Co!!!???
Znowu rozczarowanie, nie ma takiej opcji!!! Z ustawień do albumu, z albumu do ustawień, setki razy przewertowane wszelkie możliwości, nie ma!!!;o
Spokojnie… Oddychaj…
Wezmę więc ulubione zdjęcie mojego bratanka, którego chcę mieć na tapecie.
„Użyj jako tapety”.
No użyłam i co?
Gdzie ona jest?!
Wchodzę więc ponownie w „zdjęcia”, wybieram ten sam podpunkt, ustawiam, nie ma!!!!!!!
No nie ma!
Jak to!?
Gorszego syfu już zakupić nie mogłam!!!!
Walnęłam telefonem o stół, powiedziałam sobie, że go sprzedam i kupię tańszy, starszy, ale funkcjonalny!
Po paru chwilach znów złapałam za telefon, który był zablokowany, na ekranie blokady wyświetliło się ustawione przeze mnie zdjęcie.
Już zrozumiałam, że o tapecie mogę sobie pomarzyć, „ustaw jako tapetę” oznacza w tym przypadku-ustaw jako ekran blokady!!!
No cóż, dobre i to.
Postanowiłam przewertować internet w poszukiwaniu opcji wyjścia z tą muzyką. No bo jak to, żebym nie mogła słyszeć ulubionej nuty gdy ktoś do mnie dzwoni!?
Porażka!
Znalazłam, oczywiście wiele forum dyskusyjnych, gdzie wyczytałam, że oczywiście się da, wystarczy skrócić dany utwór do 42 sekund, objętości 1 MB i wrzucając poprzez Zune zmienić parametry z muzyki na „ringtones”.
Proste!
Dla mnie banalnie, muzykę także przerabiałam wielokrotnie, mieszając kawałki, zmieniając podkłady, program miałam, nie musiałam nawet ściągać i pyk, 40 różnych ulubionych utworów gotowych by służyć mi jako dzwonki.
Męczące było każdorazowe zmienianie ustawień, ale czego się nie robi dla muzyki:)
No i prędziutko sprawdzić czy dałam radę.
Dałaaam!!!! Sąą!!! Moje niepowtarzalne, skrócone, piękne melodie!
Teraz tylko problem, którą ustawić najpierw. Jak zwykle bywa wybrałam dwie, jedną na dzwonek, drugą na dźwięk wiadomości SMS…
I uwaga! Nie da się! Hahahahaha! Na dzwonek oczywiście spokojnie ustawiłam, na SMS, ani inne powiadomienia już nie można!
Wyszłam z siebie, stanęłam trzy domy dalej, ochłonęłam, powróciłam do telefonu.
Męczący dzień! Nim zasnęłam ustawiłam budziki, chwała wszystkim, dzięki za opatrzność można ustawiać własne sygnały wgrane jako dzwonki także na alarmy! Byłam przygotowana już na to, że będzie mnie budził dźwięk
wkurzających cymbałków, ale jednak… Pierwsze miłe zaskoczenie w tym cholernym dniu:)
Kolejne dni mijały, a ja poznawałam Lumię coraz bliżej.
Przed snem pewnego wieczoru postanowiłam przetestować słuchawki, które otrzymałam w zestawie.
Słuchajcie. Może jestem zacofana, ale lepszych w życiu nie miałam. Nie wierzyłam w tą jakość dźwięku. Nie wierzyłam w tą wygodę słuchania. Nie plastikowe, nie jakieś tam pierwsze z brzegu. Słuchawki jakie otrzymałam były idealnie przystosowane do ucha, z miękkimi gumkami które po włożeniu nie wypadały, a dźwięki..
Poezja! Ten bas! Ta moc, ta głośność!
Zapomniałabym dodać, że do słuchawek komplet 6 różnych rozmiarów i kształtów gumek, które wystarczy sobie nałożyć!;o No genialna sprawa! Gdy podłączyłam na próbę słuchawki od HTC, tandetne i plastikowe, cieszyłam się jak dziecko, że mam wreszcie słuchawki o mocy moich głośników! Że będę mogła słuchać muzyki tak normalnie, bez szmeru, z mocnym dudniącym w głowie basem, wyrazistą barwą i meeega głośno!
Kafelkowe menu przestało mi przeszkadzać. Powiem więcej, nawet zaczęłam je lubić.
Jednak nie minął czas rozczarowań.
Kiedy to wystawiałam parę rzeczy na sprzedaż internetową i chciałam zrobić zdjęcia samowyzwalaczem…
Jak się domyślacie, takowego nie ma!;/
Nie ma, nie było i nie będzie!!!! A nawet gdyby był, to aparat jest tak lichy, że po 50 minutach spędzonych na solarium wyglądałam na zdjęciach jak biała mumia!!! I lampa niewiele zmienia! Zdjęcia jakości może nie porażająco okropnej, ale słabe, niedobre, nieciekawe.
No nic. Wyjechałam z tym telefon do Anglii, gdzie miałam dostęp do internetu 24/h. W kraju nie kupowałam sobie ponieważ uważałam to za zbyteczne.
I tam… Dopiero tam odkryłam drzemiący w tym telefonie potencjał!!!
Na pierwszy ogień szły aplikacje, nauka prawa jazdy, przepisy, allegro, gry. Dzięki aplikacji z testami starego typu, nowy egzamin zdałam za pierwszym podejściem:) Jak boni dydy, czekałam na autobus-testy, robiłam obiad-testy, mając je w telefonie mogłam non stop przyswajać wiedzę. Nie wiedziałam, co ugotować, miałam jakieś jajka, mąkę, makaron, a do sklepu niestety daleko, najbliższy miałam 1 km drogi ode mnie. Zaznaczyłam w aplikacji co mam, spośród wielu kategorii wybrałam czy to nabiał czy mięso i wśród setek produktów zaznaczyłam co mam na stanie. Nie wierzyłam własnym oczom, aplikacja wyszukała dziesiątki przepisów z produktami, które posiadam, wybrałam i mogłam pichcić bez opamiętania.
Gdy nadchodził wieczór poprzez połączenie z wi-fi włączałam Iple. Każdego wieczora przed snem włączałam jeden odcinek ulubionego serialu. Obraz świetnej jakości, dźwięk jak z komputera, lekki telefon dobrze się trzymało, nie sztywniały nogi jak od trzymania komputera na kolanach.
Darmowych gier pobrałam setki, co przeszłam odinstalowywałam i instalowałam kolejną. Od Mario po Killera, śmieszne, logiczne, platformowe, strzelanki, ogromny wybór darmowych gier!
Z dnia na dzień coraz bardziej kochałam swój telefon, stawał się niezastąpiony. Przestałam używać laptopa, bo Lumia miała w sobie wszystko. Internet chodził z prędkością jak na normalnym laptopie, nie czekałam godziny aż strona się wczyta, wszystko szło sprawnie, wpisuję adres, chwila moment- jest! Do śmigania po sieci wymarzony!
Mijały dni, miesiące, teraz już lata, wciąż mam moją 710, jestem zadowoloną użytkowniczką i nie zamienię jej na nic innego dopóki się nie rozsypie!:)
Wszystko śmiga jak od nowości, jedynie bateria starcza na bardzo krótko, dwa dni jeżeli tylko odczytuję SMS-y i wykonam niewielką ilość połączeń, parę godzin jeśli na okrągło gram i nawijam (mam nielimitowane rozmowy więc bywa, że i 7 godzin na dobę nadaję).
Jeszcze ważną dla mnie aplikacją stały się programy muzyczne, rzecz jasna darmowe. Jeśli mam dostęp do wi-fi będąc w parku czy centrum handlowym (korzystam za darmo, nie płacę za internet w telefonie) wpisuję tytuły piosenek, pobieram w 5 sekund wszystkie jakie potrzebowałam w wersji do słuchania i na dzwonek (tak odkryłam! w aplikacjach od Nokii są te z muzyką specjalnie dostosowaną, którą można ustawiać na dzwonki, każda jedna ulubiona nutka, której tytuł znałam lądowała od razu w ustawieniach):)
Telefon ma jeszcze wiele funkcji, o których mogłabym rozpisywać się godzinami jak np. dobra jakość wideo, odtwarzania i nagrywania, aplikacje skanujące kody, kolorowanki i muzyczne gry edukacyjne dla dzieciaczków (a mój bratanek uwielbia mój telefon, pobrałam dziesiątki gier, bajeczek i zabaw specjalnie dla niego). Jednak skupiłam się na tych najważniejszych dla mnie, które sprawiły, że mimo braku tapety na głównym wyświetlaczu, nie myślę póki co o kupnie nowego i jestem fanką systemu Windows Phone, do którego wcześniej podchodziłam sceptycznie.

0 0 votes
daj ocenę jaki jest
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments